Kiedyś leżało się plackiem – dzisiaj w modzie jest planking. Angielski termin plank to po polsku deska, czyli planking to leżenie deską albo udawanie deski. Ważne jest nie tylko to, jak się leży, ale gdzie się to robi – deskowanie z zasady powinno być uprawiane w miejscach publicznych.
Po co udawać deskę?
To zabawa, dość dziwna i szalona, która jakiś czas temu przywędrowała do naszego kraju i całej Europy z Australii. Planker, czyli osoba uprawiająca planking, ma za zadanie znaleźć kawałek wolnej przestrzeni (najlepiej w mieście), ułożyć się twarzą do ziemi z rękami wyciągniętymi wzdłuż ciała, utrzymać równowagę jak najdłużej. Musi być przy tym obecna druga osoba, no bo ktoś, oczywiście, musi zrobić zdjęcie, które ma wstrząsnąć znajomymi z portalu społecznościowego.
Publiczne miejsce deskowania ma być wyjątkowo trudne a wykonanie deski powinno wymagać niezłej kondycji fizycznej. Zdjęcia sztywniaków leżących na kołkach, słupkach, podpórkach można znaleźć w sieci na całym świecie. Doskonała zabawa, rywalizacja na stopień trudności ale i mobilizacja do aktywności fizycznej, bo zrobienie deski w niektórych okolicznościach do łatwych nie należy.
Planking na poważnie
To nie tylko zabawa, to nowa forma aktywności. Robienie deski wygląda trochę jak pozycja wyjściowa do pompek. Systematyczne deskowanie daje doskonałe efekty w postaci mocnych mięśni brzucha, pośladków, grzbietu, ud, ramion, przedramion. Trwanie w bezruchu to rodzaj ćwiczenia izomerycznego – skurcz mięśni odbywa się bez reakcji ruchowej; pracują włókna mięśniowe a przyczepy pozostają w bezruchu. Prawidłowe deskowanie poprawia wydolność krążeniową, skutkuje spalaniem tkanki tłuszczowej, sprzyja natlenieniu organizmu.